środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 3 ♥ Komentujcie ,ploseee... dla was to sekunda a dla mnie ... WSZYSTKO I MOTYWACJA :D
______________________________________________________________________
I'm in love with you and all these little things .. ♥

Rozdział 3

-Payne! - krzyknęłam na niego ,a on nic. Głuchy jest czy co?! Podbiegłam do niego i zrzuciłam mu kaptur z głowy. W Londynie padało. Norma.
-Payne jesteś głuchy czy niedorozwinięty?! Wrzeszczę na ciebie ,a ty nic!
-Sory miałem słuchawki- wskazał na MP4, troszkę było mi głupio ,ale należało mu się.
-Nie wiedziałam. Ty jesteś dobry z matmy ,nie?
-No nawet. A co?
-Mam... malutkie problemy i chciałam ,żebyś mi pomógł – powiedziałam lekko się uśmiechając.
-W sumie czemu nie. A kiedy ci pasuje?
-Jutro po szkole ,o 16 przy Big Benie. Pójdziemy do kawiarenki?
-Ok ,to do jutra – powiedział bardzo uradowany. Jednak to prawda ,że na mnie leci. Jak większość chłopców. Już chciałam iść gdy ktoś na mnie krzyknął
-Katherine ,a mogłabyś dać mi swój numer? W razie jakby co. Ja dokładnie Londynu jeszcze nie znam.
-W sumie ,czemu nie- wymieniliśmy się numerami. Nie ma co jest przystojny ,czarujący. Ma piękne oczy i.. STOP! To kumpel. Gnojek ? Dupek? Kurwa. Katherine opanuj się!


-To do jutra Katherine- uśmiechnął się tak .. słodko? Odwzajemniłam uśmiech. Lekko ,żeby nie było.

Byłam cała mokra. Jak to możliwe ,że dopiero gdy poszedł zrozumiałam ,że stałam z nim bez kaptura. Przy nim nie czułam mokra ,chłodu. Czułam .To czego nie czułam nigdy. Nałożyłam kaptur i słuchawki i poszłam w stronę domu.
,,Carry on my wayward son
There'll be peace when you are done
Lay your weary head to rest
Don't you cry no more”
Kochałam tą piosenkę. Przy niej odpływałam. Aż miałam ochotę napisać tekst. I namalować coś. Weszłam do domu. Ściągnęłam buty i kurtkę. Wyjęłam z lodówki cole. Znalazłam karteczkę.
Jestem w pracy. Tata też. Masz pieniążki. Zamów sobie pizze.
Kochamy Cię ,Mama i Tata
Skoro tak bardzo mnie kochacie to gdzie jesteście całymi dniami. Lało nie miałam szans na deskę. Więc wzięłam gitarę. Siedziałam w pokoju nie wiem ile. Godzinę ,dwie. Pisałam ,tworzyłam. Nuty ,tekst. Potem malowałam. Namalowałam go. Liam Payne. Dlaczego nie mogę przestać o nim myśleć. Nie pasujemy do siebie. On- grzeczny ,cichy ,pomocny i wiecznie się uczy. Ja- klene, pale, pije, nie uczę się. Niby przeciwieństwa się przeciągają. Ale .. to nie możliwe ,muszę przestać o nim myśleć. Z moich zamyśleń wyrwał mnie SMS.
Od: Tata
Z mamą wrócimy po rzeczy i musimy na 3 dni wyjechać. Nie rób nic! Żadnych imprez. Nic nie rozwal. Kochamy Cię Mama i Tata ;*
Jak zwykle. Siedziałam i pisałam ,słyszałam ,że ktoś wchodzi do domu. Słyszałam ich głosy. Wzięli walizki i już ich nie było. Pusta chata. Jak tu się nie oprzeć malutkiej imprezce i wagarką. Z Liamem się spotkam ,a co mi tam. Po jutrze wieczorem impra. Wysłałam SMS-y do ludzi. Napisałam adres ,datę ,godzinę. Kumple przyniosą alkohol. Ja załatwiłam DJ-a. Jutro kupię żarcie. Wróciłam do pisania i po 30 min wyszło mi to

,,It’s in your lips and in your kiss
It’s in your touch and your fingertips
And it’s in all the things and other things,
That make you who you are
And your eyes irresistible”

To było o nim. Tak przynajmniej twierdzę. Nigdy nikomu nie pokarzę tego zeszytu. Zawsze mam go przy sobie i nikt nigdy go nie zobaczy. Nie przeczyta. Tak jak nigdy nikomu nie zaśpiewam. Nie mogę. Z zamyśleń znowu mnie coś wyrwało. Tym razem było to burza. Nienawidziłam burzy. Bałam się jej. Te pioruny ,wiatr, deszcz ,grzmoty. Wtuliłam się w kołdrę i próbowałam zasnąć nie mogłam. Nie tylko burza mi przeszkadzała ,ale i moja głowa wypełnione NIM. To jest gorsze niż te pioruny. W końcu zasnęłam w ubraniach. Z burzą na zewnątrz jak i wewnątrz.
Następnego dnia rano

Obudziłam się w wyjątkowo dobrym nastroju. Wiedziałam ,że coś musi się złego stać. Ale póki co poszłam pod prysznic. Ubrałam się i uczesałam. Z jeszcze lekko mokrą burzą rudych włosów zeszłam na dół i włączyłam radio.
Witamy wszystkich słuchaczy. Są dwie minuty po ósmej ,a to jest TYLKO MUZYKA.
Jezus idę na wagary ,a wstaje o ósmej. Przynajmniej posłucham muzyczki. Już nie pada. Więc wybiorę się na rampy. Zadzwoniłam po Alice bo skoro jest zawieszona to ma wolne. Wciśnie jakiś kit rodzicom. W sumie przez te wagary mogę mieć problemy ,ale napisze się usprawiedliwienie i będzie. Umówiłam się na rampach za 20 min. W pośpiechu zjadłam tosty i ruszyłam ,zamykając za sobą dom.

-I co? Twój plan to : pomoże mi w matmie,
rozkocham go w sobie,
a potem wyśmieje?-powiedziała ucieszona Alice.
-Nie, nie i jeszcze raz NIE!
-Dlaczego? - nic nie odpowiedziałam tylko jechałam dalej. Byłyśmy na rampach do 14. Potem powiedziałam ,że muszę spadać na korki z matmy. I zaczęły się te pytania.
-Uuu.. Katherine się zakochałaaa...
-WCALE NIE ON DLA MNIE NIC NIE ZNACZY!!! - wykrzyczałam jej prosto w twarz zatrzymując się
-To dlaczego nie zachowujesz się tak jak zawsze, hmm?
-Lubie go. - powiedziałam krótko i ruszyłam w stronę domu. Alice coś jeszcze gadała ,ale gdy zauważyła ,że już jej nie słucham odpuściła. Po głowie krążyło mi jedno pytanie.
Co ja do niego czuję?
Coś czy nic? Nie wiem. Pójdę na te korepetycje i może coś się wydarzy. Zamyślona weszłam do domu ,wzięłam szybki prysznic i się przebrałam. Wyszłam w stronę Big Bena ze słuchawkami w uszach. Byłam we własnym świecie gdy zauważyłam go. Ubrany ciepło ,ale ładnie. Stał i czekał na mnie z spokojnym wyrazem twarzy gdy zauważył ,że się na niego gapię uśmiechnął się i mi pomachał. Zrobiłam to samo i prze przypadek. Klepnęłam jakiegoś menela z kanapką w ręce. Chyba przeterminowaną. Kanapka mu wypadła.
-Przepraszam nie chciałam
-Uważaj jak leziesz ty -chciał coś powiedzieć ,ale uciekł prosto na jezdnię pełną rozpędzonych samochodów.
-Niech pan uważa! - usłyszałam tylko pisk opon i zobaczyłam jak ten facet leci w powietrze. Zakryłam usta ręką. Stałam jak sparaliżowana. Gdybym uważała ,nie wypchnęła mu tej kanapki z rąk ,nie uciekłby.
NIE ZGINĄŁBY
To przeze mnie odszedł. Czułam jak słone łzy wypływają z moich oczu i ścigają się na policzkach. Która pierwsza skończy swą podróż.
Życie jest krótkie jak przejście z jednego pokoju do drugiego.
Zanim się obrócisz już stoisz w drzwiach.
Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i przytula.
-Chodźmy stąd- usłyszałam głos Liama. Nie obchodziło mnie już gdzie idę. Chciałam nie być tu. I chciałam być przy nim. Przy nim czułam się bezpiecznie. On mnie chronił. Był moją barierą ochronną pomiędzy światem.
_________________________________________________________
KOMNETUJCIE !! ;D ploseee :3

2 komentarze:

  1. Fajny i ciekawy rozdział. Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nexty ;3 !
    wpadniesz ? - ziabawszystkoinic.znamy.pl
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń