____________________________________________________________
I'm in
love with you and all these little things .. ♥
Rozdział 4
Był
moją barierą ochronną pomiędzy światem.
Szliśmy
jakieś 15 min. Nie wiem gdzie. Liam cały czas mnie pocieszał i
obejmował. Parę razy pocałował w czoło. Trzęsły mu się ręce.
Sam był przerażony tym co widział. Ale to nie przez niego on
zginał. Doszliśmy na jakieś ładne i zadbane osiedle. Weszliśmy
do jednego z bloków i pojechaliśmy windą w górę nacisnął
przycisk nr 6. Weszliśmy pewni do jego mieszkania.
-A
ty tak wcześnie? - usłyszałam krzyk z salonu
-Oo
,Katherine. Co się stało?- Liam mu nie odpowiedział. Zaprowadził
mnie do swojego pokoju, pomógł mi ściągnąć buty i kurtkę.
Położył na łóżku i przykrył kołdrą. Przytulił mocno i
pocałował w czoło. Nie powiem wtedy marzyłam o czymś więcej.
Był taki opiekuńczy i troskliwy ,a ja traktowałam go jak .. Nawet
nie powiem jak ja go potraktowałam. On o tym zapomniał był tu ze
mną i dla mnie.
-Leż
,ja zrobię herbatę i zaraz przyjdę – powiedział i się
uśmiechnął. Lekko pokiwałam głową ,a Liam wyszedł. Widziałam
,że tamował łzy. Ręce mu się trzęsły a pojedyncze kosmyki
włosów opadały na jego bladą i przerażoną twarz. Znów zaczęłam
płakać. Niby taki twardziel. A jednak ryczę. I to mocno. Nie
mogłam tak leżeć. Wstałam otworzyłam pierwsze drzwi - szafa.
Drugie - łazienka. Weszłam do niej i upewniłam się ,że zamknęłam
się na klucz. Znów płakałam.
Z perspektywy Liama
Poszedłem
do Zyna. Stanąłem w drzwiach do kuchni i gdy go zobaczyłem.
Poryczałem się. Nie mogłem dłużej tłumić w sobie emocji. Skoro
ja to widziałem z boku i ryczę. Jestem słaby. Ale Katherine. Ona
myśli ,że to jej wina. Że to przez nią ten facet zginął. To
nieprawda. Tak bardzo mi jej żal. Zewnątrz taka twarda ,a w środku.
Jak z porcelany.
-Stary
spokojnie ,co się stało? - zapytał mnie ,widać ,że przerażony
Zayn.
-Byliśmy
,znaczy ja czekałem na nią po Big Benem. Gdy ją zauważyłem do do
niej pomachałem i ona zrobiła to samo i przez przypadek jakiegoś
menela popchnęła i on upuścił kanapkę no i on się wystraszył
,ona krzyczała ,a on wbiegł pod samochód i ..i odszedł- Zayn nic
nie mówił. Zrobił mnie i Katherine herbatę i powiedział ,że
skoro wielka Katherine się rozkleiła to powinienem ją poskładać
do kupy. Wtedy usłyszeliśmy trzask.
-Poszła
do kibla pewnie-powiedziałem
-Stary
,one przeżywa załamanie nerwowe. Lepiej żeby nie przebywała w
jednym pokoju z żyletką. Moje oczy stały się wielkie ,pobiegłem
pędem na górę. Nie darował bym sobie gdyby coś jej się stało.
Kochałem ją. Choć one mnie nie cierpiała. Każda chwila spędzona
z nią ,nawet taka. Kochałem bez wzajemności. Nie ma gorszego
uczucia. Podbiegłem do drzwi. Były zamknięte na klucz.
-Katherine
,wszystko okey?-odpowiedziała mi cisza.
-Katherine
otwórz! Hej słyszysz otwieraj! Katherine! - wyciągnąłem
dodatkowy klucz ,a to co zobaczyłem mnie przeraziło.
-Katherine coś ty zrobiła?!- krzyczałem starając się opatrzyć rany ,które sobie zrobiła. Wyryła sobie na ręce napis HELP.
-Wszystko
dobrze- odpowiedziała ze łzami w oczach. Spojrzałem na drugą
rękę. Podniosłem rękaw i bronzoletki. Sprzeciwiała się ,ale i
tak to zrobiłem była za słaba. Tam też były kreski.
-Czemu
to robiłaś?
-Miałam
swoje powody- o nic więcej nie pytałem. Zapatrzyłem rany i
położyłem ją na łóżko. Dałem herbatę i cały czas siedziałem
przy niej. Trochę pogadaliśmy ,a gdy usiadłem tuż obok. Zasnęła.
Oparta o mnie. Wyglądała tak niewinnie. Słodko. Nie mogłem się
powstrzymać i pocałowałem ją. Powierciła się trochę ,ale
spała. Nie chciałem jej przeszkadzać. Była w swojej krainie. Była
tam gdzie jest najbezpieczniej.
Z perspektywy Katherine
Obudziłam
się z bólem głowy i powoli zaczynałam przypominać sobie
wydarzenia z wczoraj. Dziś jest impreza. Ale stop. Ja nie jestem w
moim pokoju. Ani raczej domu. A to nie koniec. Leżę ,a do mnie
przytula się .. LIAM! Jego ręka trzyma mnie w uścisku ,a gdy lekko
się ruszę ucisk się wzmacnia. Jakby bał się ,że mnie straci.
Jakbym była czymś cennym ,ważnym. A ja. Ja jestem nikim.
Dziewczyną która pali i się tnie. W objęciach Liama było mi
dobrze, ciepło. Byłam szczęśliwa. Obróciłam się twarzą do
niego ,a on mnie mocniej przytulił. Teraz nasze twarze dzieliły
milimetry. Tak bardzo chciałam go mocno przytulić ,pocałować ,ale
bałam się. Leżałam jeszcze z 15 minut i patrzyłam jak śpi.
Wyglądał tak uroczo. Co ja gadam on zawsze tak wygląda. Ale mógłby
się ściąć. Co ja gadam. Przecież tak czy siak on mnie nie
zechce. Nawet nie zauważyłam kiedy się obudził. Leżeliśmy tak i
wpatrywaliśmy się w siebie.
-Dzień
dobry-powiedział po chwili spokojnym głosem
-Hej-
odpowiedziałam ,Liam cały czas mnie tulił. Nawet nie zwracałam na
to uwagi, kiedy zaczął głaskać mnie po plecach i głowie.
Uśmiechnęłam się. Nie mogłam się powstrzymać.
-Co
się tak chichrasz?
-Nie
,nic. Ja.. Ja muszę już spadać – powiedziałam nie odwracając
uwagi od jego pięknych i głębokich oczu.
-Taa..
Muszę iść do szkoły ty też
-Ja
dzisiaj nie idę. Rodziców nie ma. Tak w ogóle to dziś robię
imprezkę. Weź kumpli i o 20 u mnie- podałam mu adres i pożegnałam
się z nim i po drodze z Zaynem. On był zdziwiony gdy mnie zobaczył.
Nie wiem czemu i nie chce wiedzieć. Założyłam kaptur i ruszyłam
do domu z słuchawkami w uszach. Gdy zajrzałam do kieszeni kurtki
znalazłam karteczkę
Nie
tnij się więcej ,szkoda takiej pięknej dziewczyny.
Liam
XoXo
Uśmiechnęłam
się pod nosem ,nie wiem ,lubiłam go. Może nawet bardziej. Weszłam
do domu i wzięłam długą i relaksującą kąpiel. Przebrałam się
w coś luźnego i zrobiłam sobie śniadanie. Płatki i herbatka. Od
rana ,aż do szóstej siedziałam i oglądałam kreskówki z przerwą
na gitarę.
,,Your eyes whispered "have we met?"
Across the room, your silhouette
Starts to make its way to me
The playful conversation starts
Counter all your quick remarks
Like passing notes in secrecy
And it was enchanting to meet you
All I can say is I was enchanted to meet you”
Gdy
była szósta przystroiłam dom ,wystawiłam przekąski ,umyłam się
i przebrałam. Przyszła Alice i chłopcy. Potem DJ. A następnie
imprezowicze. Mój dom pękał od tych ludzi. Widziałam ,że
przyszedł Liam z kumplami. Wszyscy byli już pijani. Gdy podeszłam
do Liama się przywitać ,zobaczyłam ,że on chyba jako jedyny był
trzeźwy.
-Nie
pijesz-pomachałam mu butelką przed nosem
-Nie
mogę. Problemy zdrowotne
-Aaa.
To chociaż choć zatańczy-pociągnęłam go na parkiet. Bawiliśmy
się baaardzo długo i świetnie. I znów to samo. Obudziłam się z
kacem wtulona w Liama. Nie pamiętałam nic z poprzedniego wieczoru.
To jest straszne ,chociaż ON jest przy mnie.
-Dzień
dobry. Leż tu ,a ja przyniosę ci herbatę i jakieś tabletki na ból
głowy- powiedział jakby czytał mi w myślach.
-Byłabym
ci wdzięczna-uśmiechnęłam się lekko i Liam wyszedł. Leżałam
tak i starałam się przypomnieć sobie co się wczoraj działo. Na
próżno. Potem przyszedł Liam i dał mi leki.
-Dzięki
,że się tak o mnie troszczysz
-Nie
ma sprawy. Przez ciebie nie będę dziś w szkole
-Tak
jak każdy kto u mnie był – zaśmiałam się ,a Liam ze mną.
-No
Liam. To co dziś robimy?
-My?
Ja już muszę spadać- powiedział i wstał ,ja chwyciłam go za
nadgarstek i pociągnęłam.
-Nie
,nie ,nie. My. Zostań ze mną. Samej będzie mi smutno
-No
dobra. To choć królewno. Posprzątamy twój dom ,bo wygląd
tragicznie – i tak oto spędziliśmy cały dzień. Sprzątają.
Koszmar ,ale z nim nie było tak źle. Potem coś zjedliśmy i
oglądaliśmy bajki Disneya. Okazało się ,że Liam je kocha. No
cóż. Czas z nim szybko mijał ,zaleliśmy się rzucać popcornem ,a
potem on zaczął mnie łaskotać. Śmialiśmy się i genialnie
bawiliśmy póki ktoś nam nie przerwał.
-Katherine,
co tu się dzieje? Nie mówiłaś ,że masz .. kolegę- moja mama.
Ugh. Nas zatkało siedzieliśmy się i patrzyliśmy na siebie i moją
mamę na zmianę. Nie chcę wiedzieć jak to wyglądało. Liam
praktycznie leży na mnie i łaskocze ,a ja się śmieję. Dodajmy do
tego kanapę i fakt ,że nie widać przez nią co dzieje się z
naszymi twarzami.
-To
ja już może pójdę ,nie będę przeszkadzać. Pa
,Katherine-przytulił mnie i wstał
-Do
widzenia -dodał do mojej mamy założył buty ,kurtkę ,uśmiechnął
się jeszcze do mnie ,a ja do niego i wyszedł.
-No
to jak, wyjaśnisz mi co tu się działo? -cisza
-No
słucham! -dodała zdenerwowana rodzicielka
-On
mnie łaskotał ,to mój kolego Liam – uśmiechnęłam się
próbując rozluźnić sytuację.
-Kolega
,aha. Dobrze wiedzieć ,że masz chłopaka -powiedział moja mama
śmiejąc się
-WCALE
NIE LIAM TO NIE MÓJ CHŁOPAK! - wykrzyczałam jej w twarz i
pobiegłam do pokoju. Siedziałam naburmuszona i myślałam. W sumie
genialnie się z nim bawiłam i bardzo go lubię ,ale jak już
mówiłam my do siebie nie pasujemy ,a może warto spróbować. Co ja
gadam?! Przecież on mnie na pewno nie kocha.
Miłość bez wzajemności, to najgorsza rzecz na świecie.
Ale
cóż. Bywa. Wzięłam torbę z zeszytem i gitarę. Wyszłam z domu
tylnymi drzwiami i powędrowałam do parku. Tam jest takie miejsce
nad jeziorem otoczone drzewami i urwiskami. Nikt tam nie chodzi. Nikt
o nim nie wie. To tam zawsze siedzę i myślę.
Świetnie ! Pisz następny rozdział szybko c;
OdpowiedzUsuńPozdro ;**
Wspaniały rozdział. Oby tak dalej! ;)
OdpowiedzUsuń