Życzę tak zajebistego dnia jak mój :)) I ploooose o komentarze które motywują i spowodują nastrój jeszcze lepszy :3
Marcela ♥
____________________________________________________________________
Rozdział ten dedykuje Darii ,Kasi i Natalce :))
Dzięki wam świat jest .. hmmm ciekawszy ,ale i piękniejszy.! I ♥
you <3
I'm in
love with you and all these little things .. ♥
Rozdział 5
To
tam zawsze siedzę i myślę.
Siedziałam
oparta o duże i stare drzewo zarośnięte mchem i wpatrywałam się
w jeziorko. Dookoła mnie były wielkie krzaki ,piękne kwiaty i
ptaszki. Mimo września w Londynie była dość ładna pogoda. Nie
było za ciepło i musiałam naciągnąć na siebie kurtkę ,ale to
nic. W głowie miałam go. Myślałam o tym jak wspaniale się
bawiliśmy. Myślałam o jego cudnych oczach. Zakochałam się. Muszę
to wreszcie przyznać. Sama przed sobą. Teraz jestem tego pewna. Nie
mogłam tak dłużej siedzieć i nic nie robić. Jutro muszę iść
do szkoły ,czyli trza podrobić usprawiedliwienie. W sumie jest
jeden plus. Spotkam go ,i umówię się z nim na te cholerne
korepetycje. Muszę jakoś zdać ,a on mi w tym pomorze. Kolejna
wymówka by go spotkać. Wstałam zabrałam torbę oraz gitarę i
powoli wchodziłam pod stromą górkę by móc wyjść z parku i
wrócić do domu. Moje ustronne miejsce było tak położone i to
głównie dzięki tej górce jest takie nie widoczne.
Dostałam
się tam przez przypadek. Pamiętam ten dzień. Ścigałyśmy się z
Alice. Ona się potknęła i wpadła na mnie ,a ja poleciałam tam.
Zawołałam ją i pokazałam to cudne miejsce. Nikt o nim nie
wiedział. Nikt tam nie chodził. Umówiłyśmy się ,że to nasze
miejsce. To tam będziemy się spotykać i cieszyć sobą oraz ,że
nikomu go nie pokażemy ,chyba ,że będzie naszą miłością. Taa.
Dwie małe dziewczynki śniące o księciu na białym koniu. Chociaż
wtedy wystarczyła nam Barbie i Ken. Byłyśmy takie .. naiwne. Ale i
słooodkie.
I
znów z moich zamyśleń wyrwał mnie... beton. Łał. BETON!
Czujecie to ,wywaliłam się. Jestem tak niezdarna .. a nie ..
chwila. Ups wpadłam na kogoś. I on tak jakby.. ups upadł na kamień
i rozwalił rękę.
-Bardzo
przepraszam ja nie chciałam ,ja... - chwila przecież to jest –
Liam? Co za spotkanie. Do tego rozwaliłam ci rękę.
-Hej
Kate. Nic się nie stało to tylko małe zadrapanie – udawał
wielce dorosłego ,a ja bym powiedziała ,że zachowywał się jak
przedszkolak twierdzący ,że noga w gipsie to nie jest powód by nie
móc biegać
-Krew
leci ci ciurkiem z ręki i ty mówisz ,że to nic? Chodźmy do mnie.
Zabandażuję ci to
-Lepiej
chodźmy do mnie. Twoja mama mnie chyba nie polubiła -zaśmialiśmy
się no ,ale w sumie racja. Wraca do domu i BUM!! Jej córka leży
POD jakimś chłopakiem. Nie dziwie mu się.
-Może
racja. Chyba ,że Zayn będzie się sprzeciwiać.
-Nieee..
On .. Raczej będzie skakać z radości – zaśmialiśmy się i
ruszyliśmy w stronę domu Liama ,ale jak to Londyn.. Jakieś 20 min
od jego mieszkania. DESZCZ. To są chyba jaja jakieś.
-Matka
Natura mnie nienawidzi- stwierdziłam ,i jak na zawołanie gramot i
błyskawica. Liam tylko się zaśmiał miał taki piękny uśmiech.
-No
,podpadłaś jej. I to baardzo -śmialiśmy się jak jacyś debile.
Ludzie uciekają przed deszczem i dziwnie się na nas gapią ,a my.
Dwa debile stoją na środku chodnika i się śmieją. Obudziłam się
dopiero wtedy gdy jakiś bus wjechał w kałuże i mnie ochlapał.
CAŁĄ I TROCHE WŁOSÓW!
-Zamorduje
tego debila - krzyczałam na całe gardło i wyklinałam go ,Liam
mnie ciągnie żebyśmy poszli ,a ja nadal swoje. W końcu chyba
stracił cierpliwość ,bo .. moment! TEN DEBIL WZIĄŁ MNIE NA RĘCE!
-LIAM
ODSTAW MNIE JUŻ! -darłam się ,a on się śmiał, kopnęłam go
przez przypadek.. Tam gdzie chłopczyków się nie kopie. On zwinął
się z bólu i nadepnął na butelkę ,stracił równowagę i jako
,że byliśmy jeszcze w parku ,zaczęliśmy się z taczać z górki.
Próbowałam się zatrzymać ,ale nic z tego. Wylądowaliśmy …. w
jeziorku.
-Liam
debilu mówiłam żebyś mnie puścił to byśmy tu nie
wylądowali!!!! -starałam się opanować ,ale nic z tego.
-Nie
trzeba było mnie KOPAĆ! - Liam krzyknął ,ale po chwili wybuchł
śmiechem ,a ja za nim. Wygrzebaliśmy się z jeziorka i cali mokrzy
poczłapaliśmy do Liama. Gdy weszliśmy do środka. Przywitał nas
głośny śmiech Zayna i … o nie ,nie NIE! Harrego i Nialla.
-No
no no. Liam idziesz SUCHY po coś do żarcia ,a wracasz MOKRY z
Katherine Pierce. Jestem z ciebie dumny – powiedział loczek na co
ja prychnęłam śmiechem.
-Pada
– tłumaczył Liam
-Nie
aż TAK -pokazał na nas Niall
-Oj
tam oj tam. No bo tak .. ten teges...
-Ten
debil zgłupiał i przez niego wylądowaliśmy w jeziorku!- reakcja
kumpli Liama była bezcenna ,śmiali się tak długo ,aż nie
dostrzegli iż piorunuje ich wzrokiem. I ..od razu spoważniali.
-Dobra
Liaś. My idziemy ,nie rozwal niczego. - powiedział Harry i po
chwili zostaliśmy sami.
-Chodź
,dam ci jakieś ubrania i zrobimy sobie herbatkę -powiedział
radośnie Payne. Już chciałam powiedzieć ,że „Może ja wcale
nie chce zostawać” ale już nie potrafiłam się i go okłamywać.
Weszliśmy do jego pokoju ,a on dał mi jakieś dresy i bluzkę. A ja
skierowałam się do łazienki i zaczęłam przebierać. Słyszałam
jak on wychodzi z pokoju. Stałam tak w samej bieliźnie ( i to
czarnej - koronkowej ) i tarłam ręcznikiem o włosy z nadzieją ,że
trochę je wysuszę. I w tym oto momencie...
Z
perspektywy Liama
Zrobiłem
nam herbatę i wróciłem na górę. Stojąc pod łazienką zapukałem
z nadzieją ,że już wyszła. Nie usłyszałem odpowiedzi więc
wszedłem … i w tym oto momencie zobaczyłem Katherine w samej
(bardzo ładnej) bieliźnie. Nie powiem zamurowało mnie. Zachowałem
się ja debil. Stałem i wpatrywałem się w nią z otwartą ,gdy
mnie zobaczyła nie ruszyło jej to. Tak jak gdyby nic się nie stało
stała i się śmiała.
-Ja
.. om.. tylko … no … ten … ja … nom - nie potrafiłem nic
powiedzieć.
-A
ty co? Nigdy nie widziałeś dziewczyny w samej bieliźnie? -
zapytała ,a ja tylko otrząsnąłem się i wyszedłem zatrzaskują
drzwi. Słyszałem jej chichot wychodząc.
Poszedłem
do pokoju Zayna i tam się przebrałem. Mieliśmy małe mieszkanie z
dwoma pokojami i tylko jedną łazienką. Przez co miewamy problemy
jako ,że Zayn siedzi tam godzinami. Poszedłem do kuchni i tam
czekałem na nią.
Z
perspektywy Katherine
Troszkę
zdziwiło mnie zachowanie Liama ,ale cóż się dziwić. W końcu to
taki nie pijący i w ogóle słodziutki grzeczniutki aniołek.
Ubrałam się i zeszłam na dół. W kuchni zastałam przebranego już
chłopaka z kubkiem ciepłej herbaty.
-Aż
tak strasznie wyglądam ,że wyparowałeś tak z tej łazienki?
-Nie
,nie. Ty jesteś piękna.. To znaczy masz bardzo ładne .. ładną
budowę ciała. Ja tylko.. Nie będę już lepiej się pogrążać.
Proszę, masz herbatę.-dał mi napój i jak obiecał nic nie mówił.
Widziałam tylko jak się czerwieni. Co wywołało u mnie
zaciekawienie. Wtedy zrozumiałam ,że moje nogi wplatały się w
jego i to właśnie to powodowało u niego rumieniec.
-To
może obejrzymy film?-zaproponował
-Jasne
,czemu nie – wzięliśmy napoje i udaliśmy się w stronę salony.
Rozsiedliśmy się na jednej kanapie ,a Liam przykrył mnie kocem. A
sam usiadł w dość bezpiecznej odległości. Przeskakiwał kanały
,a ja widział tylko ,że cały trzęsie się z zimna. Przybliżyłam
się do niego tak ,że stykaliśmy się nogami i przykryłam kocem.
On uśmiechnął się co ja odwzajemniłam. Miał taki piękny
uśmiech. Ugh. Katherina ogarnij się. Uff... Zdziwił mnie jego
wybór bo zostawił na kanale na którym leciało Toy Story 2.
Dorosły facet ,a ogląd bajeczki. Posłałam mu spojrzenie typy
WTF ,a on tylko wzruszył ramionami i odłożył kubek. Ja
uczyniłam to samo i próbowałam wziąć pilota ,ale w ostatniej
sekundzie on mi go wyrwał.
-Refleks
to ty masz -powiedziałam
-To
jest bardzo fajny film
-Tak
dla 8-latków ,daj poszukam czegoś normalnego- nie spodziewałam się
,że to zdanie rozpocznie walkę o pilota! Bitwę na śmierć i
życie! Buahahahaha!! Nie no dobra. Uspokajam się … Ufff..
Wracając! Rzucaliśmy się po kanapie łaskotaliśmy ,śmialiśmy i
naprawdę świetnie bawiliśmy. Przez przypadek straciliśmy
równowagę i wylądowaliśmy na ziemi. W sumie to ja na ziemi ,a
Liam na mnie. Leżeliśmy tak i wpatrywaliśmy się w swoje oczy. To
było coś pięknego ,wspaniałego ,ale … Leżeliśmy gdy nagle do
domu wpadła trójka roześmianych chłopaków. Tak dokładnie Harry
,Niall i Zayn. My od razu spojrzeliśmy w ich stronę. Nie zmieniając
pozycji.
-Oj
przepraszamy.. No raz raz grupujemy się panowie – Harry poganiał
ich do wyjścia. Gdy zostaliśmy sami słyszeliśmy tylko cichy
chichot chłopaków ,a potem wrzask chyba Nialla:
-Nie
przeszkadzajcie sobie tylko ja skończycie to powiedzcie – myślałam
,że ich zabiję. Mój Liaś przyjaźni się z debilami. Stop! Czy ja
powiedziałam „Mój Liaś”??
No
to plose o komentarze. Przepraszam ,że taki króciutki i wgl
bleee.. :D
Ciekawy rozdział. Co prawda inny od pozostałych.. Nie wiem czemu, ale odniosłam takie wrażenie jakbyś wyjątkowo męczyła się z tym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie życzę Ci dużo, dużo weny i czekam na ciąg dalszy :3
Wspaniały rozdział! Czekam na ciąg dalszy ;**
OdpowiedzUsuń